Music

15 maja 2016

Rozdział 17


Z błogości długiego snu wyrwały mnie natarczywe głosy. Lekkość i delikatność, która otaczała mnie dosłownie momencik temu nagle zniknęła. Jej miejsce zajął tępy ból w okolicy klatki piersiowej. Czułam się tak, jakbym za chwilę miała umrzeć. I nie, nie wiem, jak to jest kiedy człowiek... um Nocny Łowca odchodzi ze świata żywych, ale dokładnie w ten sposób wyobrażam sobie to uczucie.
Za wszelką cenę chciałam uchylić moje ocięrzałe powieki, ale nie udawało mi się. Wciąż były uparcie zamknięte, jakby ktoś właśnie położył na nich ciężkie monety. Chciałam wstać i poproscić te wredne głosy, aby się zamknęły. Do moich uszu dochodził wciąż tylko stłumiony bełkot, pojedyncze zagłuszone piski. Niskie dźwięki mieszały się z tymi o najwyższym tonie z możliwych, tworząc przy tym tragiczną w skutkach dla mojej głowy i samopoczucia mieszankę. Nawet gdybym chciała zrozumieć, co chcą przekazać nie dałabym rady. Nic nie zlepiało się nawet w pojedyncze słowa, co dopiero zdania, czy dłuższe wypowiedzenia.

Więc leżałam tak, owładnięta pustką, irytującym buczeniem i potwornym bólem, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Nie wiedziałam, co się stało, dlaczego tak jest oraz kim jestem. Owładnęła mnie totalna nicość i obojętność. 


***

Poczułam delikatny uścisk na jakiejś partii mojego ciała. Zdezorientowana, nie wiedziałam nawet, gdzie jestem dotykana. Powoli zaczęłam uchylać ociężałe powieki i natknęłam się na jaskrawo białe światło. Momentalnie ponownie je zamknęłam, bo nagła jasność sprawiła mi ból. Nie poddałam się jednak i po chwili moje oczy powoli zaczęły przyzwyczajać się do światła. 
Szybko zorientowałam się, że jestem w skrzydle szpitalnym Instytutu. Leżałam rozebrana od pasa w górę, przykryta tylko białym, cienkim prześcieradłem. Obok mnie na krzesełku siedziała Mack i trzymała mnie za rękę. Wpatrywała się we mnie zmartwionym wzrokiem.
- Hej... - zaczęła cicho - W końcu się obudziłaś.
- Tak - wychrypiałam - Gdzie jestem? Ile spałam? - zasypałam ją pytaniami.
- Miałaś wypadek... 8 dni... - odpowiedziała po chwili, a ja zwróciłam uwagę na wszystkie pipkające urządzenia wokół mnie.
- Co?! - podniosłam się momentalnie z łóżka i to był błąd.
Ostry ból przeszył mnie momentalnie, a ja opadłam zdezorientowana na łóżko. 
- Co się stało? - zapytałam.
- Zaatakowała cię hydra - powiedziała z poczuciem winy - Słuchaj Clary przepraszam cię za to... - zwróciła wzrok w dół unikając mojego spojrzenia.
- Za co?! - byłam szczerze zaskoczona.
- To przeze mnie tutaj trafiłaś. Gdyby nie ja nic by ci nie było. Powinnam dziękować Jacobowi na kolanach za to, że cie uratował - Zaraz, co?! Jacobowi?! - Nawet na ciebie nie spojrzałam, a ty mi pomogłaś. Tak bardzo mi głupio. Wiem, że mój monolog niewiele da teraz, już po sprawie, ale przepraszam, tak bardzo przepraszam. Gdybym tylko mogła cofnąć czas. Nie doszłoby do tego, Clary...
- To nic takiego, naprawdę... Nic się nie stało, chyba.
- Było z tobą bardzo źle... Myśleliśmy... Spodziewaliśmy się najgorszego. Runy przestały działać... - urwała - Nie mogę znieść myśli, że to wszystko moja wina. 
- Wcale nie - zaprzeczyłam niemal od razu - To był mój wybór. Nie zmuszałaś mnie do tego - głośno westchnęłam.
- Cóż... - odparła - Powinnaś odpocząć - puściła moją rękę - Trzymaj się - uśmiechnęła się niemrawo, na co lekko uniosłam kącik moich ust.
Blondynka skierowała się w stronę drzwi.
- Mack... - zawołałam ją słabym głosem.
- Tak? - odwróciła się momentalnie.
- Przyniosłabyś mi jakąś koszulkę? - leżenie topless sprawiało, że czułam się całkowicie niekomfortowo i w towarzystwie innych osób niż Mack, czy Simona onieśmielona.
- Jasne, zaraz ci coś dam - zaśmiała się delikatnie, więc zawtórowałam jej.
Każda z nas nie czuła się na tyle dobrze, aby ten drobny gest był całkowicie szczery. Mimo wszystko poczułam się trochę lżej na sercu. Nie byłam na nią zła, w żadnym wypadku, ale to nie zmieniało faktu, że nękało ją poczucie winy. Wiem, że na jej miejscu czułabym się podobnie. Jest mi trochę żal, że nie poradziłam sobie z tą cholerną hydrą, ale nie żałuje. Gdybym jej nie pomogła czułabym się jeszcze gorzej.

Ułożyłam się wygodniej na łóżku. Byłam bardzo słaba. Ta rozmowa z Mack mnie wymęczyła, mimo że trwała mniej niż piętnaście minut. Powieki zaczęły mi opadać wbrew mojej woli. Stawały się potwornie ciężkie. Oddech się wyrównał, a ja odpłynęłam. 
Znowu.


*** 


Obudziły mnie delikatne pocałunki w knykcie. Ciepły oddech przyjemnie muskał grzbiet mojej dłoni. Leniwie otworzyłam jedno oko, a zaraz potem drugie. 
Widok, który ujrzałam zaparł mi dech w piersiach. Przede mną na stołku siedział nikt inny, jak złotowłosy chłopak. W zwykłym, białym t-shirt'cie z dekoltem w literę "v" i szarych spodniach dresowych wyglądał dużo młodziej. Wreszcie patrząc na niego dostrzegłam siedemnastolatka. (Prawie) typowego nastolatka. Jedyną różnicą były muskularne, oznakowane ramiona, które potwierdzały fakt, że jest Nocnym Łowcą.
Jace.

- Hej? - mój głos zabrzmiał dziwnie, tak nienaturalnie.
- Dzień dobry - uśmiechnął się jednym kącikiem ust, a ja myślałam, że zaraz zemdleję.
Dlaczego był taki miły? 
To do niego totalnie nie podobne. Zazwyczaj był chamski, wręcz ordynarny, a teraz jakby zupełnie inny. 
- Co ty tutaj... - zaczęłam.
- Oj, cicho bądź - przerwał mi w milisekundzie.

Nim zdążyłam zauważyć, co się dzieje, chłopak pochylił się nade mną i przyciągnął mnie do pocałunku. Ja nie ruszyłam swojej twarzy nawet o milimetr. To Jace "odwalił" całą robotę i pochylił się nad moim ciałem jego klatka piersiowa stykała się z moją, ale nie obarczał mnie swoim ciężarem. Jego usta uderzyły o moje z impetem, a ciało zareagowało drżeniem. 
Nie wiedziałam, dlaczego tak na mnie działał. Był jak narkotyk - słodki i odurzający. Piekielne połączenie, które sprawiało, że każda grzeczna dziewczynka grzeszyła. Zdecydowanie byłam następną, którą owładał swoim niezaprzeczalnym pięknem. W tamtym momencie jednak, nic mnie to nie obchodziło. Potrzebowałam jego ust.
Zahipnotyzował mnie swoimi cudownymi, złotymi tęczówkami oraz naćpał ustami. 
I może brzmi to jak z taniego romansidła, ale zdecydowanie tak było.

Ocuciły mnie dopiero jego ręce, które z ramion zsunęły się na moją klatkę piersiową. Jęknęłam, kiedy złapał w dłonie oraz ścisnął mój biust. 
Na jego twarz wpłynął uśmiech zadowolenia i mruknął kusząco tuż przy moich ustach.
Moja twarz wykrzywiła się w zrozumieniu.

Do jasnej cholery nie mam na sobie nawet pieprzonego stanika!


***


Hej wszystkim! 
Przepraszam za poślizg (jak zwykle z resztąXD) Byłam na imprezie i po prostu, jak wróciłam wczoraj nad ranem byłam padnięta. Praktycznie całą sobotę odsypiałam, a w niedziele miałam trening i tak jakoś wyszło. 
Nie wiem, czy to tylko ja, ale u mnie nauczyciele wściekli się ze sprawdzianami i zaliczeniami, a ja jeśli dalej tak będzie skończę z obniżonymi ocenami, bo zbieram tróje za trójami :')) (nikogo to nie interesuje, przepraszamXD)
I to tyle z informacji parafialnych na ten tydzień! ^^
Pozdrawiam, Nathalie xo

PS Czytasz = Komentujesz = Motywujesz :*

8 komentarzy: