Przebrałam się w wygodny dres i opadłam zmęczona na łóżko nogi dosłownie mi odpadały. Za długo w takich butach, jak na mnie. Byłam padnięta i bardzo głodna. Założyłam wygodne sportowe buty a włosy związałam w wysokiego kucyka.
Zrobiłam sobie kanapkę oraz zaparzyłam herbatę. Usiadłam na wysokim stołku przy kuchennym blacie. Pod nosem nuciłam jakąś piosenkę, czekając aż napój ostygnie. Podparłam się łokciem o blat.
Drzwi do kuchni skrzypnęły, a ja niespokojnie odwróciłam głowę w stronę dźwięku.
Znając moje szczęście, to był Jace. Oczywiście.
- Widzę, że nie tylko ja głodnieję w nocy - mruknął.
I to było tyle. Żadnego chamskiego komentarza. Żadnej ciętej riposty. Nic. Po prostu usiadł w odległym kącie i jadł resztki sałatki z obiadu. Historia lubi się powtarzać. To nie pierwszy raz, kiedy go tu spotkałam.
W dalszym ciągu przed oczami miałam sytuację z wieczora.
Nie wiedziałam za bardzo, co odpowiedzieć, dlatego w ciszy kończyłam jedzenie kanapki. Co dziwne, bardziej krępujące było dla mnie spotkanie z Jacem i Hannah w łazience, niż sam taniec. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Głowę wlepiłam w talerz. Z nudy zaczęłam uderzać palcami w blat, czekając na herbatę.
- Przestań, to irytujące - obróciłam głowę w jego stronę i zmrużyłam oczy.
- Trudno - rzuciłam beztrosko i posłałam mu mały ironiczny uśmiech.
Nigdy nie próbowałam być dla nikogo celowo chamska, ale ten człowiek mocno działał mi na nerwy.
Nie zdążyłam się nawet obejrzeć,a on już stał za mną. Poczułam ciepły oddech na karku.
Zadrżałam.
Dwa oznakowane ramiona utworzyły klatkę wokół mnie. Ręce oparł po dwóch stronach na blacie. Bałam się odwrócić twarzą w jego stronę. Lekko odepchnęłam jego rękę. Nawet nie drgnął. Z irytacją odwróciłam się w jego stronę.
- Nie pamiętasz jak było ci dobrze w klubie u Bane'a? - zapytał z pół uśmiechem na ustach.
- Dupek - splunęłam.
- Oj, skarbie... Złość piękności szkodzi - zaśmiał się drwiąco.
- Czego ty tak w ogóle ode mnie chcesz? - zapytałam wściekła.
- Ciebie, skarbie... Ciebie - wymruczał.
- Tak, jasne... Chcesz mnie zaliczyć, jak wszystkie - zadrwiłam.
- Dobre masz o mnie zdanie, prawda? - warknął - Tak łatwo oceniasz ludzi?
- Dużo słyszałam! - broniłam się.
- Tak? To ciekawe, bo nawet nigdy nie widziałaś - na twarz wpełzł mu bezczelny uśmiech - Nie masz prawa mnie oceniać.
- A dzisiaj? Z Hannah?
- Do jasnej cholery! Ona jest jedyną laską, którą kiedykolwiek pieprzyłem! - Jace'owi puściły nerwy.
- Dobry wybór - zadrwiłam z niego.
- Zamknij się - odepchnął się od blatu - Myślałem że serio jesteś inna, że nie będziesz oceniać po pozorach...
- Z tego, co wiem była jeszcze Mack - dodałam, a on wyglądał na zaskoczonego. Po chwili natomiast pokręcił z zażenowaniem głową.
- Tak ci powiedziała? - zapytał - Nie do wiary...
- Co? - odezwałam się w końcu - Co się stało?
- Zapytaj swojej "przyjaciółki" - ostatnie słowo zaakcentował znakiem cudzysłowia w powietrzu.
- Jeszcze tego brakowało! - uniosłam się - Nie wplątuj w to moich przyjaciół! - chwyciłam kubek i ruszyłam w stronę drzwi. Zatrzasnęłam je z hukiem, wyszłam z pomieszczenia i udałam się do pokoju.
Ciekawość prawdę mówiąc nie dawała mi spokoju.
O co dokładniej chodzi Jace'owi? Mack przecież wyraźnie mówiła, że była jego "ofiarą". Bardzo nie dawało mi to spokoju.
Chcąc nie chcąc, mimo, że mu nie ufam miałam nadzieje, że mnie nie oszukał. Z drugiej strony jest jeszcze moja przyjaciółka.
Chyba nie miała powodów, żeby mnie okłamywać, prawda?
***
Bezczynnie gapiłam się w sufit. Potrzebowałam snu, ale jak na złość nie przychodził. Byłam wykończona po imprezie. Targały mną bardzo sprzeczne emocje. Spotkanie z Simonem było dla mnie niesamowite, miałam ochotę skakać z radości. Natomiast było też mnóstwo pytań nie dających mi spokoju.
Z natury nie należałam do osób wścibskich, albo mocno dociekliwych. Tym razem walczyłam sama z sobą. Ta cholerna ciekawość zżerała mnie od środka.
Usłyszałam głośny dźwięk.
Budzik.
Przetarłam zmęczone i zaspane oczy. Jak w amoku, niewiele myśląc podążyłam do łazienki w celu doprowadzenia się do porządku.
Zdecydowanie nie wyglądałam najlepiej. Ciemne kręgi zaznaczały się dość mocno pod oczami, informując o moim niewyspaniu.
Trudno.
Pomalowałam się trochę mocniej mając na celu zakrycie oznak braku snu. Założyłam ciemne, wąskie jeansy, czarną wciąganą bluzę oraz trampki.
Podążyłam na śniadanie.
Po drodze wpadłam jeszcze na Jakoba. Uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym.
- Hej Clary! Jak po wczoraj? - zapytał wesoło.
- Dobrze, dzięki. Drinki Nocnych Łowców nie pozostawiają po sobie kaca, mają ode mnie punkt - odparłam beztrosko.
- No widzisz. Wszystko mamy lepsze - dodał.
- Skromnie jak zwykle, ale nie zaprzeczę - zaśmiałam się - Czy twoja kochana siostra nękała cię opowiadaniami o Davidzie? - zapytałam chcąc utrzymać temat rozmowy.
- Oh, nie aż tak bardzo. Ty przejęłaś pałeczkę słuchacza - odgryzł się.
- Czuję się zaszczycona, serio - odpowiedziałam również sarkastycznie.
- Um... Clary? - zaczął lekko zmieszany.
- Tak? - zapytałam.
- Nie miałabyś ochoty na kawę po zajęciach? - odezwał się w końcu.
- Jasne, czemu nie. Kto jeszcze idzie?
- Tak właściwie to ja? - był to lekko pytający ton.
- Oh, okej...
To jakby randka?
Pytałam sama siebie, bo nie byłam na tyle odważna, aby powiedzieć to głośno.
Doszliśmy pod jadalnię.
Śniadanie minęło jak zwykle szybko. Wymieniłam tylko kilka zdań z Davidem i Jakobem. Mack nie było. Pewnie miała poranny trening. Lekcje teoretyczne z Maryse także mi się nie przedłużały. Historie o Nocnych Łowcach, runach, aniołach oraz innych stworzeniach niesamowicie mi się podobały. To zdecydowanie lepsze niż nauka w typowym liceum dla przyziemnych.
Z natury nie należałam do osób wścibskich, albo mocno dociekliwych. Tym razem walczyłam sama z sobą. Ta cholerna ciekawość zżerała mnie od środka.
Usłyszałam głośny dźwięk.
Budzik.
Przetarłam zmęczone i zaspane oczy. Jak w amoku, niewiele myśląc podążyłam do łazienki w celu doprowadzenia się do porządku.
Zdecydowanie nie wyglądałam najlepiej. Ciemne kręgi zaznaczały się dość mocno pod oczami, informując o moim niewyspaniu.
Trudno.
Pomalowałam się trochę mocniej mając na celu zakrycie oznak braku snu. Założyłam ciemne, wąskie jeansy, czarną wciąganą bluzę oraz trampki.
Podążyłam na śniadanie.
Po drodze wpadłam jeszcze na Jakoba. Uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym.
- Hej Clary! Jak po wczoraj? - zapytał wesoło.
- Dobrze, dzięki. Drinki Nocnych Łowców nie pozostawiają po sobie kaca, mają ode mnie punkt - odparłam beztrosko.
- No widzisz. Wszystko mamy lepsze - dodał.
- Skromnie jak zwykle, ale nie zaprzeczę - zaśmiałam się - Czy twoja kochana siostra nękała cię opowiadaniami o Davidzie? - zapytałam chcąc utrzymać temat rozmowy.
- Oh, nie aż tak bardzo. Ty przejęłaś pałeczkę słuchacza - odgryzł się.
- Czuję się zaszczycona, serio - odpowiedziałam również sarkastycznie.
- Um... Clary? - zaczął lekko zmieszany.
- Tak? - zapytałam.
- Nie miałabyś ochoty na kawę po zajęciach? - odezwał się w końcu.
- Jasne, czemu nie. Kto jeszcze idzie?
- Tak właściwie to ja? - był to lekko pytający ton.
- Oh, okej...
To jakby randka?
Pytałam sama siebie, bo nie byłam na tyle odważna, aby powiedzieć to głośno.
Doszliśmy pod jadalnię.
Śniadanie minęło jak zwykle szybko. Wymieniłam tylko kilka zdań z Davidem i Jakobem. Mack nie było. Pewnie miała poranny trening. Lekcje teoretyczne z Maryse także mi się nie przedłużały. Historie o Nocnych Łowcach, runach, aniołach oraz innych stworzeniach niesamowicie mi się podobały. To zdecydowanie lepsze niż nauka w typowym liceum dla przyziemnych.
***
Cześć wszystkim! ^^
Widzieliście już zakładkę 'bohaterowie'?
Rozdział pisany po raz drugi. Jednak moim zdaniem nie taki dobry, jak poprzedni. Nie jestem z niego całkowicie zadowolona.
Dobra, koniec narzekania.
Nie wierzę, że ponad połowa ferii za mną. :( Cholera ja już chcę wakacjiXD Ale mniejsza z tym.
Nathalie xo
PS Czytasz = komentujesz = motywujesz :*
Jej, cudo♡ nie mogłam się doczekać tego rozdziału, trochę mało akcji , ale trudno czasem musi tak być...
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
~B
Cudowny rozdział! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na next!
OdpowiedzUsuń