Czy to sprawiło, że zdecydowałam się z nim wyjść?
Poniekąd pewnie też.
Tłumaczyłam sobie to nasze spotkanie, na relacjach czysto przyjacielskich. Oczywiście, gdyby to była randka, to także bym się nie wycofała. Fakt, faktem przygotowałam się mentalnie na obie te opcje i chyba nic w tamtym momencie nie było wstanie mnie zaskoczyć. Gdybym miała wybierać chłopaka z Instytutu dla siebie względem moich upodobań, zdecydowanie byłby to Jacob. I może nie miałam wymarzonego typu, tak jak chyba większość dziewczyn, ale za to kierowałam się ściśle określonymi cechami charakteru. Ten blondyn rzecz jasna je posiadał.
Chłodne październikowe powietrze uderzyło we mnie, kiedy tylko Jakob otworzył drzwi. Jak na prawdziwego dobrze wychowanego mężczyznę przystało przepuścił mnie w nich. W podziękowaniu posłałam mu delikatny uśmiech i wyszłam na zewnątrz.
- Masz jakieś szczególne oczekiwania, co do lokalu lub ulubione miejsce,do którego chcesz iść? - zapytał od razu.
- Niezupełnie - wyznałam zgodnie z prawdą - Liczę na twoją kreatywność.
- I obyś się nie zawiodła - rzucił beztroskim tonem.
Chłopak cały czas starał się utrzymywać temat rozmowy, ale nie trwało to długo, ponieważ szybko wciągnęłam się w dyskusje na różne tematy. Trajkotałam jak najęta, co do mnie niepodobne, ale on tak na mnie działał.
Przed trafieniem do Instytutu czułam się, jakby czegoś mi brakowało, jakbym nie miała części mnie. Widocznie dopiero tutaj jestem w stanie pokazać się od prawdziwej strony. I co najważniejsze, sama zaznajomić się z nową Clary Morgenstern, która aktualnie coraz bardziej zadziwiała mnie swoją śmiałością, ironią, kłótliwością i rozmownością.
Po około piętnastu minutach spaceru w ciągłej konwersacji w końcu przystanęliśmy. Na widok małej kawiarenki na rogu ulicy mimowolnie kąciki moich ust powędrowały do góry. Nie umknęło to oczywiście uwadze blondyna, który przyglądał się całej tej scence.
Sama pewnie widząc to całe zajście pomyślałabym o sobie, jak o wariatce. W końcu przecież mało kto szczerzy się jak głupi do szyldu niewielkiej, mało znanej kawiarni w Nowym Jorku.
- Coś nie tak? - zaśmiał się lekko w dalszym ciągu lustrując moją twarz.
- W żadnym wypadku. Po prostu... Tak jakby to jedno z moich ulubionych miejsc tutaj - przyznałam otwarcie na co chłopak się rozpromienił.
- Moje też - odparł oraz otworzył mi drzwi do środka. Już na wejściu poczułam się jakbym znowu była w liceum. Przypomniały mi się te wszystkie chwile spędzone z Simonem. Rozmowy, wagary, nauka oraz odrabianie lekcji - robiłam tutaj wszystko. To był powód, że to miejsce już na zawsze pozostanie dla mnie takie ważne.
- Na co masz ochotę? - zapytał zerkając na tablice z menu.
- Zwykłe cappuccino i muffinkę jagodową - odpowiedziałam niemal od razu.
Był to mój standardowy zestaw.
Ręką zanurkowałam w torebce i wyciągnęłam z niej portfel. Podałam chłopakowi banknot, ale on łagodnie odepchnął moją rękę.
- Daj spokój. Po pierwsze ja cię tu zaprosiłem, a po drugie byłoby mi bardzo miło, gdybyś nie odbierała mi męskości - zaśmiałam się tylko na jego słowa i czekałam, aż poda zamówienie kobiecie za ladą.
Jak na prawdziwego dżentelmena przystało odsunął mi krzesło, a dopiero wtedy sam usiadł. Chcąc nie chcąc musiałam przyznać, że Jakob był bardzo uroczy. Rzucał żartami na prawo i lewo, a ja jak prawdziwa kokietka tylko cicho chichotałam. Prawdę mówiąc, czułam się jakbym beznadziejnie próbowała z nim flirtować, kiedy tylko starałam się powiedzieć cokolwiek śmiesznego. Pomimo mojego momentami żałosnego zachowania i totalnego braku doświadczenia w jakichkolwiek bliższych spotkaniach z chłopakami, blondyn zdawał się nie dostrzegać mojego żenującego poczucia humoru.
- Więc opowiedz mi więcej o sobie - zaczął, a ja opowiedziałam mu o pasji do malowania, przyjaźni z Simonem, wybryku mojej matki, mowo poznanym bracie oraz ojcu, imprezie gdzie mnie porwano i przenikaniu przez mój umysł.
Słuchał nie przerywając mi tylko od czasu do czasu przytakiwał głową, aby na koniec skomentować to zwykłym: "Woah". Ja także dowiedziałam się o nim dużo. Był niezwykle interesującą osobą.
Wybiła godzina szesnasta, więc niestety musieliśmy się zbierać. Za niepełną godzinę czekał mnie trening z Jacem - moment, na myśl którego moje samopoczucie diametralnie się zmieniło.
Na gorsze.
Tym bardziej po naszej nocnej kłótni, w trakcie której nie obyło się bez ostrej wymiany zdań. Nie mogę pominąć oczywiście oskarżania Mack o kłamstwa.
Dlaczego akurat on?
O tej porze roku pogoda jest bardzo zdradliwa. Wychodząc z Java Jones zimne powietrze spowodowało, że mimowolnie zadrżałam.
- Zimno ci? - zapytał blondyn z lekkim przejęciem wymalowanym na twarzy.
- Minimalnie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Chwilę rozważałam zaprzeczenie mu, aby nie wyjść na sierotę lub żeby przypadkiem nie pomyślał, że to jedno z podstępnych zagrań dziewczyn. Nic takiego nie miało miejsca. Chłopak tylko spojrzał na mnie w dół, posłał delikatny uśmiech i objął mnie ramieniem. Momentalnie się zarumieniłam, ale przysunęłam się do niego bliżej. W tej oto pozycji spędziliśmy razem całą drogę do Instytutu i nawet nie puścił mnie w środku.
Po drodze minęliśmy Mack, a ona przystanęła na chwilę zdziwiona, po czym jej twarz rozjaśniła się w wielkim uśmiechu.
- No, no brat. Zostawić cię samego na chwilę, a ty już dobierasz się do mojej przyjaciółki? - zapytała unosząc jedną brew.
- Czekaliśmy, aż wreszcie się od ciebie uwolnimy - sama się zdziwiłam, na mój nagły przypływ chęci do rzucania sarkazmami.
- Nie pyskuj Morgenstern - zaśmiała się blondynka - Wieczorem cię widzę u mnie - wetknęła w moją stronę palec wskazujący i odeszła,
Jakob prychnął, a ja uświadomiłam sobie, że nadal trwamy w uścisku.
- I pomyśleć, że ta irytująca osoba to moja siostra.
- Zawsze mogło być gorzej - dodałam dobitnie, na co chłopak wykrzywił usta w uśmiechu.
- Um, Clary? - zaczął niepewnie.
- Słucham - ponagliłam go lekko.
- Naprawdę bardzo cię lubię - zaniemówiłam na jego nagłe wyznanie.
Poczułam jak moje serce przystanęło na chwile, by zaraz zacząć galopować ze zdwojoną siłą. Wciągnęłam ze świstem powietrze, kiedy zauważyłam, że chłopak minimalnie zaczął się do mnie przybliżać. Jakob zlustrował dokładnie moją twarz, a ja utkwiłam wzrok w jego tęczówkach. Objął delikatnie ręką moją twarz i przysunął się do mnie jeszcze bardziej. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili całkowicie zapominając o bożym świecie.
***
Hej, hej!
W poniedziałek muszę iść do szkoły i przeżywam aktualnie załamanie nerwowe.
Tych wszystkich, co mają mnie ochotę zabić, za to spotkanie i co więcej za całowanie się na korytarzach Instytutu Clary i Jakoba, serdecznie pozdrawiam. :* Jaki wymyślimy im przydomek? XD
Rozdział może zawierać za mało rozwoju akcji itp, ale chciałam to wszystko jakoś w miarę naturalnie opisać.
Miłych ferii dla wszystkich, co teraz je zaczęli i oczywiście szczere kondolencje, dla tych co je kończą wraz ze mną :')))
Nathalie xo
PS Czytasz = komentujesz = motywujesz :*
Jezu zabic cie to za za mało! Coś ty narobiła dziewczyno, zamiast Jakoba miał być Jace, heloł!!!
OdpowiedzUsuńUczucia są opisane idealnie, ale kurwa chyba pomyliłaś imiona. W zasadzie oboje sa blondynami i maja imie na 'J', więc chyba moglas popełnić pomylke
pozdrawiam, Kasia
Zaczynam się bać o swoje życie haha i gwarantuję ci, że niczego nie pomyliłam ^^
UsuńKurcze...nie wiem co powiedzieć, jak zareagować...
OdpowiedzUsuńZłość - troszkę. Smutek - nie. Radość - w połowie. Nie wiem co naspać. Chyba, że ciekawość... Tak, zdecydowanie tak. Ciekawość = co do jasnej anielki będzie dalej?!
O życie możesz się nie martwić. Po prostu udusić Cię to troszeczkę za mało... ;)
Czekam na next. :) Pozdrawiam i dużo weny życzę <3
Ciekawe, ciekawe , nie powiem... A tak serio to cie znajdę I zabije. Jak mogłaś mi to zrobić ???
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję że szybko dodasz nexta i nie ukrywam ze fajnie by było coś clacy ♡♡♡
powiedz chociaż czy wgl kiedyś będzie clacy , plosse *,*
Ale ogólnie to fajny rodził
~B
Fajny blog mam cichą nadzieje że rozwiniez wątek z Clary i Jacem .
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Fajny blog. Kiedy next? Nie moge sie już doczekac
OdpowiedzUsuń