Music

13 grudnia 2015

Rozdział 5



Narzuciłam na siebie bluzę i razem z Mack wyszłam przed budynek. Czekały
tam na nas jeszcze 2 osoby. Wśród nich rozpoznałam Davida. Przejechałam
wzrokiem po jego ciele. Dobrze zbudowana sylwetka,  koszulka opinała mu
ramiona. Wyglądał wręcz doskonale.
Chłopak najwidoczniej zauważył, że bacznie mu się przyglądam, bo posłał mi
serdeczny uśmiech. Spuściłam wzrok na moje buty ukrywając rumieniec, który
nagle wkradł się na moje policzki.
- Hej! Musisz jeszcze kogoś poznać - powiedziała blondynka chwytając mnie
za nadgarstek i ciągnąc do swoich znajomych. Przede mną stało dwóch
chłopaków.
- Męskie grono... - podsumowałam cicho, a w odpowiedzi usłyszałam tylko
chichot Mack.
- Chłopcy to jest Clary - David i jego
kolega uśmiechnęli się ciepło.
- My się już znamy - wtrącił szybko brunet - A ten debil to Jakob -
spojrzałam na blondyna.
Był równie przystojny, dobrze zbudowany i opalony. Z grzywką postawioną na
żel prezentował się bardzo dobrze. Ponad to przewyższał Davida o kilka
centymetrów.
Chłopak podał mi swoją dłoń, którą szybko uścisnęłam.
- Ok, czyli jak zwykle idziemy do Taki?
- A masz lepszy pomysł, Mack? - David odpowiedział jej pytaniem na pytanie.
- Właściwie to możemy wziąć coś na wynos i zjeść w parku - powiedziałam dzieląc się moim pomysłem z towarzyszami.
- To nie głupi pomysł - przytaknął Jakob.

***

Tym oto sposobem znaleźliśmy się w parku jedząc makaron z papierowych kubełków
Nie żebym nażekała.
Rozmowa się kleiła, a atmosfera była bardzo przyjemna. Chłopcy ciągle
żartowali, naśladowali zachowania Jace'a, czy Hanah.
- Tak właściwie... Kim jest ta "dziwka" Hanah? - zapytałam w końcu.
- Dziwką - rzucił David, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.
- Mówię poważnie... - wtrąciłam z zniecierpliwieniem.
- Tak, ja też... - zaczął brunet, ale w zdanie wtrąciła mu się Mack.
- Jest przyjaciółką Jace'a... To znaczy ponoć robią więcej... no wiesz, taka znajomość z plusikiem.
Przyznam szczerze, że Jace był gorący, ale bez przesady, żeby miał nawet swoje koleżanki do współżycia... Kto się na takie "umowy" godzi? Trzeba mieć nieźle narąbane w głowie, żeby decydować się na takie rzeczy... ale widocznie jeszcze są tacy ludzie. Mniejsza z tym.
- Ponoć? - zapytałam, zanim doszło do mnie, że zabrzmiało to, jakbym była zainteresowana podobnymi ofertami.
- Nigdy nie widzieliśmy, żeby do czegoś doszło.
- To tylko plotki krążące po instytucie.
- Właściwie to od samego początku wydawał się chamem, za bardzo mnie to nie dziwi - powiedziałam.
- Opowiedz nam coś o sobie Clary - krótką i niekomfortową ciszę przerwał Jakob.
Tak właśnie zaczęłam mówić im, jak znalazłam się w instytucie. Nie pomijając spotkania Jace'a w klubie oraz sposobu, w który dowiedziałam się, że mam brata, ojca i co najważniejsze, że jestem Nocnym Łowcą. W trakcie mówienia poczułam pustkę związaną z brakiem Simona - jedynego i najlepszego przyjaciela.
- Wow, brzmi prawie jak jakiś dramat - rzucił żartobliwie David, a wszyscy moi towarzysze się zaśmiali.
- Ha ha ha. - parsknęłam ironicznie.
- Oj no weź, nie dąsaj się - Mack uszczypnęła mój policzek, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
Muszę przyznać, że są bardzo sympatyczni. Nie ma w nich, ani grama chamstwa i fałszywości.


***

Do instytutu wróciliśmy dość późno. Jak się później okazało przegapiliśmy posiłek. Oczywiście nie miało to żadnej różnicy. Nikt nie był jeszcze zmęczony, więc skończyliśmy w pokoju chłopaków rozmawiając, śmiejąc się i żartując. I w takiej przyjemnej atmosferze spędzaliśmy czas dopóki ktoś nie przerwał nam donośnym pukaniem do drzwi. Nikt nie zdążył nawet powiedzieć "proszę", bo nie spodziewany gość od razu wtargnął do środka.
Jace.
- Oh... Jakie słodkie zgromadzenie. Nikt nawet nie raczył mnie zapro... - urwał, bo jego wzrok skierował się w moją stronę. - Widzę, że zaopiekowaliście się naszą małą, nową koleżanką. Chcieliście mnie wyręczyć? - rzucił wyzywająco i ironicznie.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Jakob wstał i powiedział:
- Ups? W czym cię niby wyręczyć? Sory stary, ale ona woli z nami spędzać swój czas. Jak z resztą zdążyłeś zauważyć.
Co tu się dzieje...
- Maryse wyznaczyła właśnie mnie, ale skoro tak to ranisz moje uczucia Clary - złapał się teatralnie za serce. Przyznam szczerze, że nawet nie wiedziałam, że pamięta jeszcze moje imię.
Zamknął drzwi z hukiem i już go nie było.

***

Tak wiem, miało być regularnie, bla, bla, bla. Niestety przez małe problemy, brak czasu i przyznaję się, że także przez lenistwo tak to się wydłużyło. Aktualnie mam zamiar dalej pisać, nie wiem, jak wyjdzie to w praktyce, ale się postaram. W każdym razie mam nadzieję, że chociaż rozdział się podoba! ;_;
1481 WYŚWIETLEŃ, DZIEKUJE!!!

1 komentarz:

  1. Jest świetny *.*
    ale szkoda że nie ma clary i jaca

    OdpowiedzUsuń