Wspólne posiłki.
Ponad dwadzieścia osób.
Nie mogło być gorzej.
Nienawidziłam tego typu zgromadzeń. Teraz dochodził również fakt, że będę "gwiazdą wieczoru".
Popatrzyłam niepewnie na Davida, a on jakby odczytał moje emocje, bo chwycił mnie za rękę i pokazał moje miejsce. Na całe szczęście siedziałam koło niego.
- Clary! - Maryse machnęła na mnie ręką, a wzrok wszystkich przeniósł się na mnie.
No to zaczynamy.
Świetnie.
- Jutro rozpoczynasz swoje treningi - mrugnęła do mnie przyjaźnie. Skinęłam głową.
- Mam nadzieję, że dobrze zajmiecie się nową koleżanką - zwróciła się do grupy w moim wieku.
- Ja się nią zajmę Maryse - powiedział jakiś chłopak po drugiej stronie stołu.
Spojrzałam na niego.
To on!
To ten blondyn z klubu!
Chłopak posłał mi złośliwy uśmiech, a kilka osób zachichotało. Poczułam, że policzki niemiłosiernie mnie pieką.
- Dobrze Jace. Skoro jesteś taki chętny to odprowadzisz Clary do pokoju po obiedzie - kobieta wydawała się nie zdawać sobie sprawy z naśmiewczego tonu chłopaka.
- Zawsze do usług - powiedział z łatwo wyczuwalnym sarkazmem
David złapał pod stołem moją rękę i uścisnął ją pokrzepiająco.
Reszta posiłku minęła dość spokojnie, ale nie mogłam nic przełknąć. Grzebałam tylko widelcem w sałatce. Wszyscy zaczęli powoli wychodzić z pomieszczenia. Łącznie ze mną.
- Ej ruda! - poznałam ten głos, zacisnęłam pięść i odwróciłam się do niego - Wiedzę, jak na ciebie działam - popatrzył na mnie z góry z uwodzicielskim uśmiechem.
Nie dam się sprowokować.
- Oh, doprawdy? - zaczęłam z sarkazmem - Widzisz jak cholernie wkurzającym człowiekiem jesteś? Na serio, współczuję - wycedziłam przez zęby.
- Nie kłam, pociągam cię, KAŻDĄ pociągam - zaśmiałam się fałszywie na jego słowa.
- Śmieszny żart. Jeśli myślisz, że jesteś seksowy to grubo się mylisz. Daleko ci do tego - odpowiedziałam z pewnością siebie.
Mimo spokoju, z którym wypowiadałam te słowa w środku cała się gotowałam.
- Ktoś tu sie denerwuje - zaśmiał mi się prosto w twarz.
- Ugh, jesteś dupkiem!
- Coś ty powiedziała?! - chwycił mnie mocno za nadgarstek.
- To, co słyszałeś.
- Przeproś! - wycedził.
- Haha! Chyba w snach - zadrwiłam z niego.
Z każdą sekundą przybliżał się do mnie coraz bardziej, a ja bez namysłu się cofałam do momentu, w którym moje plecy nie dotknęły ściany.
Cholera.
Położył swoją dłoń płasko na murze zaraz obok mojej głowy. Byłam zamknięta w klatce z jego ciała. Stykaliśmy się w każdym możliwym miejscu.
Jego usta dotknęły delikatnie mojego ucha.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić, zrozumiałaś? - wyszeptał i zjechał ustami na moją skroń, dalej na oba policzki. Złożył w każdym z tych miejsc po delikatnym pocałunku. Przesunął wargi na moje usta.
A ja nagle wybudziłam się z transu.
Odepchnęłam go z taką siłą, że sama się sobie dziwiłam.
Na twarzy Jace'a pojawił się triumfalny uśmiech.
Wbiegłam schodami na górę. Wyciągnęłam z kieszeni spodni klucz i spojrzałam na breloczek z numerkiem pokoju - 210. Szłam wzdłuż korytarza, aż w końcu dotarłam pod pokój. Rzuciłam się na łóżko.
Zdecydowanie za dużo się działo jak na jeden dzień.
***
Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam. Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Byłam bardzo zmęczona tym dniem.
Miałam dość.
Niechętnie zwlokłam się z łóżka. Przygładziłam włosy ręką i zerknęłam na zegarek - 18:24. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam mojemu gościowi.
Za drzwiami stała blondynka, którą widziałam na obiedzie. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Cześć! Jestem Mackenzie, ale błagam mów do mnie Mack.
- A ja Clary miło mi cię poznać - dziewczyna była bardzo przyjaźnie nastawiona. Gestem ręki zaprosiłam ją do środka.
- Pomyślałam, że przyda ci się ktoś do towarzystwa...
- Tak właśnie tego mi było trzeba. Um, dzięki - uśmiechnęłam się.
- Jasne, nie ma sprawy. Zaraz idziemy z resztą znajomych na miasto, jak chcesz to zabiorę cię... - zaczęła. - NIE! - zaskoczyła mnie moja własna gwałtowność, bo przerwałam dziewczynie w pół zdania - To znaczy nie sądzę, żebym była tam miło przyjęta - dodałam po chwili namysłu.
- Aa... Nie będzie Jace'a ani jego grupki - uspokoiła mnie - Tak w ogóle, uważaj na niego. To typ podrywacza i dupka. Rozkocha cię, przeleci, a potem zostawi. Smutne, ale prawdziwe.
- Mack, czy ty... - zaczęłam, ale od rzau mi przerwała.
- Tak, byłam jego "ofiarą". Ale nie chcę o tym rozmawiać - skończyła temat - Więc masz ochotę iść z nami? - zapytała ponownie.
To było miłe.
Ona była miła.
- Pewnie, dzięki! - od razu się zgodziłam.
Może nie wszystko tu jest takie złe?
***
Rozdziały teraz pojawiać się będą na bierząco, co 2/3 dni. (w miarę możliwości postaram się codziennie)
Proszę was o komentowanie, bo z tym dużo lepiej się pisze i to mega motywuje:))
Koniec moich wakacji.
Ugh, 3 dni i szkoła.
Za szybko mi to minęło://
Nathalie xo
Swietny rozdział czekam na nowy ;)
OdpowiedzUsuńSuper!-Jula^^
OdpowiedzUsuńkiedy next bo czekam i nic
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny. Wiktoria K