Music

13 kwietnia 2015

Rozdział 2


- Słuchajcie, nie wiem kim jesteście, ale naprawdę nie czuję się komfortowo gadając do "widmo nastolatków", których widzę tylko gdy wytężę wzrok. Potem zamykam oczy i nikogo nie ma - odezwał się w końcu Simon.
- Daj spokój, ty też nie jesteś zwykłym Przyziemnym... - zaczął jakiś damski głos, a chłopak zrobił bardzo zdziwioną minę.
- Przepraszam, kim?! Co masz na myśli, określając mnie... Jak to tam było?
- Przyziemny. - wtrącił kolejny z nich. Wtedy znowu ich zobaczył.
Był zadziwiająco podobny do dziewczyny, wszystko wskazywało na to, że są rodzeństwem.
- To nasze określenie na zwykłych ludzi. Takich, jak ty. Chociaż... - urwał w połowie zdania i wystawił dłoń do Simona oraz bez słowa rozpiął dwa pierwsze guziczki jego koszuli. Odsunął lekko kołnierzyk, a na jego szyi ukazała się zagojona rana, po której została tylko mała, ledwo widoczna blizna.
- Mówiłem wam, że to wampir, ale oczywiście mi nie wierzycie. A szkoda, bo jak widać ZAWSZE mam rację - mruknął blondyn.
- Zamknij się, Herondale - warknęła dziewczyna.


***

- Ałć - powiedziała dziewczyna i chwyciła się za głowę.
Ostry ból spowodował, że dostała mroczków. Leżała teraz na zimnym betonie w zupełnie nieznanym jej dotąd miejscu. Z trudem się z niego podniosła. Całą koszulkę miała przesiąknięta krwią. Wszystko okropnie ją piekło i bolało. Nie pamiętała, co się z nią dokładnie stało, jak po wielkiej imprezie, z łatwym dostępem do alkoholu. Cała była odrapana, posiniaczona i brudna.
Wokoło żadnych domów.
Zero cywilizacji.
Postanowiła tylko iść przed siebie...

Zeszły jej dobre trzy godziny. Ledwo co trzymała się na nogach, ale dzielnie szła dalej.
Postanowiła chwilę odpocząć. Nagle w swojej głowie 'usłyszała' głos:
"W kieszeni masz stelę. Wiesz jak ją użyć. Stworzysz Bramę, a ona cię do mnie zabierze, kochanie"
- O mój boże - jęknęła.
Mimo iż wątpiła w realność danego głosu oraz wierzyła w to, że są to jej wymysły wsadziła rękę do kieszeni spodni. Rzeczywiście. Coś tam było. Wyciągnęła podłużną rzecz na kształt długopisu.
Obróciła go w palcach kilka razy i wtem w jej głowie pojawił się dziwny znak. Nie wiedziała skąd i nie wiedziała, jak.
Bez namysłu zaczęła kreślić go w powietrzu. Obrazek mrugnął bardzo jasnym świetle, a na jego miejscu pojawiło się przejście. Była jak na haju.
Niewiele myśląc wskoczyła do niego. Przez jedną dziką chwilę wydawało jej się jakby weszła w nicość. Ogarnęła ją dziwna błogość.
I runęła w dół.
Wylądowała na twardej i zimnej powierzchni.
Zaczęła rozglądać się na boki.
"Chodź do mnie, kochanie. Chodź do mnie... Chodź do mnie..."
Głos zaczął się ściszać. Nogi same ją poniosły. Znalazła się naprzeciwko drzwi.
To mroczne miejsce jakby było jej znane chociaż sama nie wiedziała, dlaczego.
Drżącymi rękami chwyciła za klamkę i pchnęła wielkie, ciężkie, drewniane drzwi. I weszła do środka. To co tam zastała lekko ją zdziwiło. Przy stole siedziała jej matka i mężczyzna w jej wieku.
Stanęła, jak wryta, wytrzeszczyła tylko oczy, ale nie odezwała się ani słowem.
Jocelyn zabrała głos, jako pierwsza:
- Clary, wybacz proszę, za tak drastyczne i lekko dziwne sprowadzenie cię tutaj, ale... - zaczęła kobieta, niestety nie dane było jej skończyć, ponieważ głos zabrała nastolatka.        
- "Drastyczne", "dziwne"?! Żartujesz sobie ze mnie?! - wycedziła kładąc nacisk na każde słowo z osobna. - Może teraz mi powiesz, że zaprosiliście mnie na kawę?! - podniosła głos.
- Posłuchaj - zaczął spokojnie mężczyzna.
On i Jocelyn siedzieli przy długim stole. Najprawdopodobniej była to jadalnia.
- Sprowadziliśmy cię tutaj z ważnego powodu. Możesz być na nas zła teraz, ale uwierz... Zostaw sobie jej trochę na potem, bo chyba bardziej ci się przyda.


***


- Aleee... Hej! Dzisiaj przecież nie jest pierwszy kwietnia. Spoko żart, ale niestety nie dałem się wpuścić. No kurde, a prawie wam wyszło - uśmiechnął się Simon i dalej kontynuował swoją wypowiedź. - Musicie mnie tylko nauczyć tej świetnej sztuczki ze znikaniem. Przetestuję na mamie, siostrze i znajomych - dodał.
- Ej, ty chyba czegoś nie rozumiesz. Jesteś wampirem. Tak jak ten, który cię ugryzł i stworzył. Musimy cię do niego sprowadzić. Czujesz się źle, bo nie żywisz się. Potrzebujesz krwi... - tłumaczył brunet.
- Nie nabierzecie mnie - pokręcił głową z dezaprobatą. - Ja lecę, szukać mojej przyjaciółki. Na razie - wykonał ruch dłońmi, jakby salutował i zniknął w tłumie.
- Czekaj... - chciała go zawołać dziewczyna. Niestety odszedł. - Cholera!


***

Okay, na wstępie bardzo dziękuję za takie miłe przyjęcie bloga i za komentarze. :>
Przepraszam za to, że musieliście tyle czekać, ale jestem zawalona testami + wliczam do tego dwie jedynki z matmy (XD), które wypadałoby poprawić, więc no dostęp do internetu mam ograniczony. ;_;
Dla osób, które pytają co chwila "kiedy next?": Po lewej stronie w gadżetach umieściłam informację, kiedy next. Na podstawie tego możecie wyliczyć, kiedy mniej więcej się pojawi.

Jeśli to czytasz, zmotywuj mnie do dalszej pracy komentarzem. :)
PS Rozdział 3 pojawi się na 100% w czwartek ^^

 Nathalie xo

3 komentarze: