Wstałam do pozycji siedzącej jak oparzona widząc Jace'a opierającego się ze skrzyżowanymi ramionami o framugę drzwi z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy. Ewidentna pogarda zaistniałą sytuacją malowała mu się na twarzy i w oczach.
Zerknęłam ukradkiem na śpiącą twarz Jacoba i wyplątałam się z jego objęć. Wielki rumieniec oblał moją twarz i szyję, kiedy przypomniałam sobie to, co wczoraj miało miejsce.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytałam zirytowana, bo Jace w dalszym ciągu stał i wlepiał w nas swój wzrok.
- Ja nie, ty miałaś mieć trening - odparł z bezczelnym uśmiechem.
To zadziwiające jak szybko jest w stanie zmienić mimikę swojej twarzy.
- Dzisiaj sobota, dzień wolny - jęknęłam i opadłam znów na miękki materac.
- Nie dla ciebie - prychnął i wyciągnął swój telefon. Zapewne sprawdził czas, bo na jego ustach pojawił się wielki, fałszywy uśmiech.
- Cóż mój czas dla ciebie się sko... - przerwał, a ja w tym samym momencie poczułam ruch osoby obok mnie.
Podniosłam się z pozycji leżącej i spojrzałam na budzącego się Jacoba. Nie mogłam nic na to poradzić, ale moje policzki lekko się zaróżowiły widząc chłopaka w takim stanie.
Jego blond włosy były roztrzepane, a pełne wargi suche. Oblizał je, przetarł ręką twarz i zwrócił uwagę na mnie.
- Dzień dobry Clary - posłał mi słodki uśmiech i pochylił się w moją stronę.
Chyba chciał mnie pocałować, ale ja w ostatniej chwili odwróciłam głowę przypominając sobie o nieproszonym gościu w drzwiach. Popatrzyłam wymownie w tamtą stronę, a Jacob spojrzał tam przez moje ramię. Jego twarz momentalnie zmieniła wyraz, a słodki uśmiech zmienił się w grymas.
- Co ten pajac tu robi? - zapytał mnie chłodno.
- Zbieraj się Clary. Mamy trening - wycedził przez zęby - Masz dziesięć minut.
I wyszedł pozostawiając mnie w osłupieniu. Jeszcze około trzy minuty temu "jego czas się dla mnie skończył", a teraz nagle go znalazł? On jest jedną wielką zagadką. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć.
Jacob nie wyglądał na zachwyconego tym pomysłem, ale nie skomentował tego w żaden sposób. Cmoknął mnie tylko na pożegnanie w policzek i zapewnił, że zobaczymy się potem.
Szarpały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony było mi z nim bardzo dobrze. Czułam się miło i chyba nawet byłam szczęśliwa.
Ewidentnie posiadałam w stosunku do niego jakieś uczucia, ale wydaje mi się, że nie takie,jakby tego oczekiwał. Fakt, faktem całował dobrze, ale to chyba nie to.
Nie powinnam mieć takich rozterek, jeśli rzeczywiście chciałabym z nim być, prawda?
***
Na tym treningu Jace nie nawiązał do wcześniejszego incydentu. Nie rozmawiał ze mną o niczym, co nie dotyczyło walki lub samoobrony.
Poczułam lekkie ukłucie w sercu z tego powodu, ale nie dbałam o to. Starałam się dać z siebie jak najwięcej. Żeby przynajmniej mnie nie bluzgał. Wszystkie ćwiczenia sprawiały, że dawałam z siebie maksimum. I cieszyło mnie to. Chciałam w końcu nie być traktowana, jak piąte koło u wozu i niepotrzebny balast, który nie jest w stanie sam się obronić.
- Było całkiem dobrze - mruknął Jace, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
Rozpierała mnie duma i cieszyłam się jak dziecko na gwiazdkę. Może to głupie, ale jego komplementy były taką rzadkością, że jeśli je usłyszałeś, wiedziałeś, że zrobiłeś coś naprawdę dobrze.
- Dzięki... - wydusiłam i zerknęłam na niego.
Nasze spojrzenia się zablokowały, a ja poczułam się dziwnie. Mała iskierka powędrowała od brzucha, do serca i jakby rozpaliła się w środku. Szybko odwróciłam wzrok i zdusiłam pojawiające się odczucie w zarodku.
Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Zatrzymał mnie głos Jace'a.
- Poczekaj - przystanęłam, odwróciłam się w jego stronę oraz posłałam pytające spojrzenie - Wy to tak na poważnie? Jesteście razem, czy coś? - zdusiłam kaszlnięcie.
- Słucham?
- Pytam, czy jesteście razem - jego głos zaostrzył się.
- Ja... Sama nie wiem - odparłam - Aktualnie chyba nie - to brzmi dziwnie, ale nie byłam pewna.
Nie chodziło o to, że nie wiedziałam, bo tego nie określiliśmy. Ja sama nie byłam pewna, co do niego czuję. Był super chłopakiem, ale to chyba nie to.
Boże, jestem taka zmienna.
W ułamku sekundy Jace znalazł się przy mnie. Podszedł tak blisko, że nasze buty się stykały. Nie odsunęłam się. Wręcz przeciwnie. Stałam jak słup soli i się na niego gapiłam. Dosłownie.
Chwycił mnie za podbródek i uniósł moją głowę do góry. Jego nieziemsko złote oczy patrzyły na mnie, a ja miałam ogromną ochotę go pocałować.
Na Razjela, jestem chora!
Jego duża dłoń przeniosła się na mój policzek. Była przyjemnie ciepła i bardzo chropowata. To było odurzające połączenie. Pochylił się lekko, a nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Tak blisko, że jego oddech muskał mi nos, usta i policzki. Przysunął się jeszcze i zmniejszył granicę pomiędzy naszymi wargami. Stykały się, ale nie pocałował mnie. Zrobił coś, czego w tym momencie totalnie się nie spodziewałam.
- Cholera Clary... Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz... - wyszeptał tuż przy moich ustach - Tak bardzo chciałbym cię teraz pocałować - nasze wargi dalej się muskały, a ja pragnęłam wykrzyczeć, żeby to zrobił.
Nie zdążyłam się nawet obejrzeć, a on już zamykał drzwi. Co dziwne, nie trzasnął, jak to miał w zwyczaju, a zrobił to cicho.
Przytłoczona tym wszystkim osunęłam się po ścianie. Schowałam twarz w dłonie.
To zabrzmi głupio i samolubnie, ale to było to, czego potrzebowałam, aby uświadomić sobie, że z Jacobem nic mnie nie łączy. Gdyby tak było, to przecież Jace nie działałby tak na mnie. Muszę zakończyć ten "związek", w który nieświadomie weszłam, bo inaczej skończę jako zwykła suka.
Cóż tego akurat wolałabym uniknąć.
***
Resztę dnia spędziłam sama w pokoju. Pojawiłam się tylko na kolacji, bo nie sądziłam, że dłużej zniosłabym trwanie o głodzie. Co, jak co, ale apetyt w instytucie miałam wilczy. I zapewne, gdyby nie ten fakt dalej unikałabym tej dwójki jak ognia.
Będąc samotnie podjęłam ważną decyzję, jaką było wyraźne danie do zrozumienia Jacobowi, że to jeszcze nie pora. Nie zamierzałam od razu przekreślać tego wszystkiego, co chcąc, nie chcąc nas łączyło, ale nie chciałam także się spieszyć. Szczerze mówiąc to sama nie wiedziałam, jak radzić sobie w takich sytuacjach, bo pierwszy raz takie rzeczy działy się w moim życiu.
Na kolacji byłam totalnie nie obecna. Tylko Mack zauważyła, że coś jest nie tak i patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem. Nie skomentowała tego przy wszystkich w żaden sposób, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna.
Po skończonym posiłku złapała mnie na korytarzu.
- Hej Clary! - zawołała - Widzę, że coś cię trapi...
- Nie, Wszystko w porządku - zaprzeczyłam chyba zbyt gwałtownie. to przecież jej brat..
- Wiem, że nie... - powiedziała cicho - Byłaś bardzo cicha na kolacji, a przez cały dzień nawet cię nie spotkałam. To do ciebie nie podobne!
Gdyby tylko wiedziała, że przez cały ten czas unikałam Jacoba, chyba nie byłaby dla mnie aż taka miła. To w końcu jej rodzina, nie mogę tak po prostu jej tego powiedzieć.
- Chyba coś mnie rozkłada. Słabo się czułam - kolejne kłamstwo.
***
Hej wszystkim! :)
Zdaję sobie sprawę, że minęło 12 dni od ostatniego rozdziału i to trochę dużo. Spokojnie nie musicie się martwić, że to koniec bloga, czy coś, bo dalej będę go prowadzić. Jestem tylko człowiekiem, mam inne rzeczy na głowie, bo moje życie nie kręci się tylko wokół publikowania tutaj postów. W tym czasie miałam dwie imprezy osiemnastkowe i po prostu byłam wykończona w weekendy. W dni szkolne mam tyle na głowie, że ostatnie o czym myślę to blog. Musicie to zrozumieć... :) Jedyne, co mogę teraz zrobić, to was przeprosić i tyle. :>
Jeju, Dominic wygląda tak cudownie na tym gif'ie *-* (musiałam to napisać XD)
Nathalie xo
PS Czytasz = Komentujesz = Motywujesz :*
PS2 Wesołych Świąt! <3
Super rozdział czekam na next ❤
OdpowiedzUsuńNareszcie. Rozdział extra czekam na next
OdpowiedzUsuńRozdział swietny ale przydałoby się więcej Clace💟 czekam na next
OdpowiedzUsuńPS.Radosnych i rodzinnych świąt ci życzę 😘
Awww Jace! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial! Mam nadzieje, ze Clary przejrzy na oczy po tym! Wgl ta akcja z Jacobem w lozku, jak Jace wszedl byla super!
Tobie tez wesolych swiat! ;**
Pozdrawiam!
CLACE!!!! ♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń